Tegoroczna odsłona pokazała nam, jak kreatywną i poszukującą Grupą są Pretorianie. XV-ta część zmagań stała pod znakiem innowacji i potężnej dawce zaskakujących zdarzeń. PRETORIANIE! Było prześwietnie! 4 strony zmagań! Wielka moc możliwości prowadzenia rozgrywki! SWOBODA! (niech żyje wolność, wolność i swoboda... sialalaallla).
Krótko mówiąc arcypasjonująca forma gry!
Mieliśmy niezmierną przyjemność w barwach Bragów być podkomendymi Snajpera oraz Yankesa i stacjonować w siedzibie Mercznata. A co tam się nie działo...!!! Jarmark cudów! Przeprawy z kąpielami przez kanał, wizyty wszelakich zacnych osobistości (Pet, Dziusek, Zibi, "cwana-gapa" Nomad, Ojciec Saltusa Szpargał i Wielu, wielu innych ZACNYCH), niekończące się pertraktacje z Panem Marszantem Karokiem (co odwalił pole minowe-klękajcie narody), przegościnny Pretorianin, którego nie jestem w stanie wymienić z ksywki (częstował mnie wszystkim i jeszcze więcej), gonitwy przy taśmie, kajakowe przeprawy, Szarik, deszcz, słońce, rzeka "piniędzy", radiowe konszachty, itd, itp. Mógłbym wymieniać w nieskończoność...
Przewspaniała gra, mimo że aura dała nam w pi........! Nic nie mam suchego po tej edycji i.... ogromnie mnie to cieszy!!! Bo pomimo pogodowych przeciwności, SXV zapadnie w moich wspomnieniach jako następny, kreatywny krok naszych zmagań, organizowanych przez Pretorian!
Chciałbym serdecznie podziękować:
- mojej ekipie - NAMS (Elitarni, Red Arrows, Foki, North Troopers) za zwolenniczak konkretów, co "umiom sie bawić"
- Pretorianom za następną przeudaną grę
- Karokowi za ogrom serducha włożonego w rozgrywkę i jej prowadzenie
- Medykowi za niczym nieuzasadnioną sympatię wobec mojej skromnej osoby,
- Rybce i jego jokerowi - LASCE - za wykonanie zadanie w sposób, którego nie powstydziłaby się Formoza



- Yankesowi, Snajperowi i innym z HQ Bragów, za komunikatywność i możliwość swobody działania,
- Wszsytkim Tym, którzy znając moją renomę "na krzywy (nomen omen

- Przeciwnikom-sojusznikom-rywalom- OSA, Arkhanie, Najemnicy/Pretorianie - za nieskończoną ilość możliwości prowadzenia rozgrywki, cepelię rozwiązań i moc emocji....
Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, bo "nic tak nie pachnie jak Saltus, no chyba że KOLEGAMI (czyt. z WAMI!!!).
Słuchajcie, jeszcze pejntbol nie zginął kiedy Saltusujemy!!!!!!!!
Dziękuję
Skura